21:01:00

Malinka

Malinowa lala szyła się dwa dni. Chyba zapowiada się cała seria, bo Matylda też uwielbia Truskawkowo. Myślę, że fajnie wyszła, pierwsze koty za płoty z malowaniem twarzy. Myślę, że jeszcze nie jedna lalka w tym stylu powstanie, ale chciałabym im robić włosy kręcone, nie szyte. Tym razem jednak na prośbę Matyldzi włosy są uszyte, bo takie właśnie chciała, a póki szyję coś dla niej- robię tak, jak chce. Wciągam się w te robótki. I pomyśleć, że mama uczyła mnie z babcią takich rzeczy, gdy miałam 6 lat...:) a teraz zabieram się, by skończyć Cadance- przecież cały czas nie ma skrzydeł i gadżetów ślubnych.



2 komentarze:

  1. ccou Karolina!!!
    Je découvre ton blog! Quelqu'un a visité le mien en passant par le tien et voilà que je te découvre! Je suppose que c'est toi qui fait toutes ces créations!c'est super!
    ta fille doit être aux anges!
    j'espère que ta grossesse se passe bien! bises

    OdpowiedzUsuń
  2. Oui je fais tous ces choses moi meme :) ma fille me demande de faire toujours qqch de nouveau. Bisous a to, je regarde ton blog aussi

    OdpowiedzUsuń